uśmiech... w bólu i łzach???
Czas w którym poruszam temat macierzyństwa i odpowiedzialności, spada na nas dodatkowe zadanie. Czuwanie nad stanem naszego nastroju oraz nad emocjami naszych bliskich.
Najpierw był dzień wstrząsu na wieść o tym, że tuż za naszymi granicami wybuchała wojna. Chwilowa bezsilność przerodziła się w jedno pospolite ruszenie pod hasłem organizowania pomocy dla uchodźców.
Zbiórki żywności, ubrań, niezbędnych rzeczy, szybki i sprawny transport osób spod granicy w głąb kraju. Wiele z nas, oprócz codziennych obowiązków i zajęć, rzuciła się w akcje pomocy oraz zbiórki, mające nieść ulgę ludziom, którzy w pośpiechu i strachu, porzucają cały dobytek po to, aby ratować życie.
Żadna z nas nie myślała o takiej przyszłości.
Znalazłyśmy się blisko oka cyklonu.
Niekończące się apele o pomoc oraz obrazy zła, przemocy, aktów agresji, wypełniają wiadomości i ściany mediów społecznościowych. Wdzierają się do naszych serc i domów. Sieją niepewność oraz rozmywają grunt, który tak pieczołowicie budowałyśmy w ostatnich latach.
Świat pokoju i dyplomacji rozbił się na naszych oczach. Rosyjskie czołgi, rakiety, żołnierze niszczą kolejne miasta na Ukrainie. Odbierają ludziom życie.
Jak być w rzeczywistości, która niesie tyle bólu i łez?
Macierzyństwo to nie tylko chwile zachwytu nad cudem życia, ale również momenty zmęczenia, strachu, złości, bezsilności. To zobowiązanie wobec nowego życia, w którym najcenniejszym elementem jest troska o to, aby nie spalić swojego cennego „ja” (siebie) w ogniu rutyny i obowiązków. Aby nie uwarzyć się w kotle gorących spraw. Tak łatwo wejść w kołowrotek zadań i powinności. Tak trudno wyciągnąć dłoń do siebie.
Ciężar ostatnich ośmiu dni wojny w Ukrainie pokazuje, ile siły i mocy jest w nas kobietach. Ile jesteśmy w stanie unieść i wytrzymać. Ile jesteśmy w stanie przyjąć.
My, które rzucamy wszystko aby nieść nadzieję, tam gdzie światło gaśnie z każdą godziną walki oraz my, które rzucamy się w drogę, aby chronić życie. My po obu stronach.
To ważne, aby każda z nas miała ochotę, a nie tylko siłę, na nowy dzień. Świat potrzebuje kobiecego uśmiechu. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.
A uśmiech kobiety pojawia się tam gdzie jest akceptacja, wsparcie oraz zrozumienie. Uśmiech kobiety pojawia się tam, gdzie kobieta traktuje swoje potrzeby i swoje niedyspozycje na równi z potrzebami i niedyspozycjami najbliższych. Uśmiech kobiety pojawia się tam, gdzie jest poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń.
Kochane kobiety, twórzcie sobie i swoim bliskim świat, w którym potknięcia otacza się opieką i wsparciem. Nie wykluczajcie siebie z kręgu wsparcia i wybaczania sobie. Nie jesteśmy z żelaza i stali. Cokolwiek by się nie działo, spróbujcie się uśmiechnąć.
Zacznijcie od tego, aby podarować uśmiech sobie (najlepiej bez publiki). Może w łazience, może na spacerze, może w kuchni. On wiele znaczy, szczególnie dzisiaj.
Mieć uśmiech dla siebie... i nieść go w świat. To jest zadanie. To jest odpowiedzialność.
Komentarze
Prześlij komentarz